Panna Fotograf

Czy marzyłam, żeby być fotografem na pełen etat? Co doprowadziło mnie do miejsca, w którym jestem teraz? Na te pytania odpowiem w poniższym tekście. Dowiecie się również, czy fotografia to moje jedyne źródło dochodów oraz, czy chciałabym zajmować się zdjęciami już do końca życia. Jeżeli, któraś z tych rzeczy Was interesuje lub po prostu chcecie poznać moją historię, zapraszam do lektury!

Ostatnio dzieliłam się na swoim Instagramie historią, o tym jak ubiegałam się o dotację, w Urzędzie Pracy w Bydgoszczy, na rozpoczęcie własnej działalności. Całość zapisałam w wyróżnionych relacjach, więc dla zainteresowanych podsyłam link: https://www.instagram.com/stories/highlights/17949353329700572/?hl=pl(Spoiler: dostałam ją!) Dlatego obecnie prowadzę swoją firmę!

 

Pani prezes firmy panna fotograf!

Czy zawsze chciałam zajmować się fotografią zawodowo?

Ze mną to było tak, że ja tą fotografię bardzo lubiłam i robienie sesji zdjęciowych sprawiało mi ogromną radość! Ale…zawsze, gdy ktoś mnie pytał, czy chcę w przyszłości być fotografką, mówiłam, że nie. Chciałam, żeby to była moja pasja i bałam się, że gdy zamienię ją w pracę, to tą pasję utracę. To co sprawiło, że zdecydowałam się założyć firmę? Powodów było kilka.

1.Zaczęłam obserwować na Instagramie coraz większą ilość fotografów, którzy dzielili się życiem biznesowym od zaplecza. Ta tematyka była dla mnie ogromnie interesująca i gdy tylko wydawali oni jakieś kursy/webinary/ebooki odnośnie prowadzenia działalności artystycznej po swojemu, to ja te materiały kupowałam. Z myślą o tym, że może kiedyś ta wiedza mi się przyda. Chłonąc ich treści, zrozumiałam, że jeżeli biznes jest prowadzony z głową, to da się go poukładać tak, żeby zachować balans, a co za tym idzie nie doprowadzić do wypalenia.

2. Skończyłam studia i stanęłam na rozdrożu życiowym. Miałam do wyboru iść do pracy etatowej lub zarabiać sama na siebie. Obydwie opcje mają zarówno wiele plusów jak i minusów. I właśnie wtedy, gdy zaczęłam się zastanawiać co ja tak naprawdę chcę w tym życiu robić, to nie umiałam sobie wyobrazić siebie bez fotografii. Doskonale wiedziałam, że prowadzenie swojej działalności to ogromnie wymagające zajęcie. Ale bardzo, baaardzo mocno w środku czułam, że właśnie to chcę robić! Bo to fotografia pozwala mi dawać ludziom realną wartość. Tworząc dla Was wspomnienia, pokazując, że możecie wyjść dobrze na zdjęciach, czuję, że to co robię ma sens. Po prostu.

3. Był jeszcze trzeci powód, który przekonał mnie do tego, żeby spróbować otworzyć swoją działalność właśnie teraz. Powód materialny. Z jednej strony wspomniana wcześniej dotacja, o którą mogłam się ubiegać. A z drugiej strony świadomość, że mam przed sobą ostatni rok, w którym nie muszę się w pełni sama utrzymywać. A nie ukrywajmy to jest ogromny przywilej i +100 do poczucia bezpieczeństwa. Tak więc można by powiedzieć, teraz albo nigdy!

Ale czy w takim razie przed otworzeniem działalności miałam jakiekolwiek oszczędności i przygotowane jakieś „deski ratunkowe”?

Odpowiem krótko: miałam!

Działalność gospodarcza to, jakby nie patrzeć duża odpowiedzialność. Korzystając z dotacji muszę utrzymać ją minimum rok. Co oznacza, że nie mogę sobie tak po prostu, ją zamknąć w chwili, w której stwierdzę, że jednak mi nie idzie.

Jak się na to przygotowałam?

  1. Oszczędności – nie powiem, żeby to były jakieś olbrzymie kwoty, ale miałam zaoszczędzone 3 tyś. na wypadek braku zleceń przez pierwsze miesiące (ZUS trzeba opłacić! nie ma, że boli). Oprócz tego wszelkiego rodzaju „nieprzewidziane wydatki” też dobrze uwzględnić w swoim budżecie.
  2. Zlecenia stałe nie związane z fotografią. Miałam pełną świadomość tego, że sesje zdjęciowe raz są, a raz ich nie ma. Oznacza to tyle, że zwłaszcza na początku budowania swojej marki, ciężko przewidzieć ile w danym miesiącu, będzie się miało zleceń. Postanowiłam więc nawiązać kilka innych współprac. I tak na tą chwilę oprócz robienia zdjęć, zajmuję się także prowadzeniem mediów społecznościowych 2 firm, a także pomocą w internetowej obsłudze klienta w sklepie internetowym. I znów nie są to jakieś olbrzymie kwoty, ale dają pewnego rodzaju poczucie bezpieczeństwa i choćby minimalną stałość przychodów.
  3. Plan B. Rozważając najróżniejsze scenariusze, w tym także ten, że będę mieć 0 zleceń fotograficznych, postanowiłam, że muszę mieć jakiś plan awaryjny. Widząc tendencje do tego, że wiele firm aktualnie bardzo chętnie zatrudnia pracowników na zasadzie B2B, stwierdziłam, że jak nie będzie mi sżło z fotografią, to poszukam etatu właśnie na takich warunkach.

Jeżeli jesteście ciekawi jak aktualnie sobie radzę, to myślę, że jest całkiem OK :D. Nie będę ukrywać, że są też chwile trudności i zwątpień. Życie nie jest usłane różami, ale bardzo się cieszę z miejsca, w którym jestem aktualnie i niczego nie żałuję!

A jeżeli zapytacie mnie, czy będę robić sesje zdjęciowe do końca życia? Odpowiem: nie wiem. Czas pokaże!

 

fot. Mateusz Zabłocki

Myślę, że fotografia jest we mnie już tak mocno zakorzeniona, że na zupełne odwrócenie się od niej raczej nie wchodzi w grę. Ale wyzbyłam się też takiego poczucia, że jeżeli zakładając firmę fotograficzną już nie mam odwrotu. Przecież (heloł!) w każdym momencie mogę zmienić zdanie.

Tak to było dla mnie odkrywcze i uwalniające!

Także podsumowując, ogromnie się cieszę z tego, że SPRÓBOWAŁAM! Jestem tu gdzie jestem, robię swoje, realizuję sesje zdjęciowe, które dają mi dużo satysfakcji, rozwijam się i żyję życiem, które jeszcze nie tak dawno było tylko w moich myślach.

Gdzie mnie to doprowadzi? Zobaczymy! Na razie cieszę się drogą 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *